Co robić w świąteczne wieczory, czyli 10 filmów które można wtedy obejrzeć


Kiedy byłam dzieckiem święta były dla mnie prawdziwie magicznym czasem. Bo czy nie ma czegoś niezwykłego w ciepło mieniących się lampkach, pachnącej choince i gorączkowej krzątaninie wystrojonej rodziny? To też czas, który możemy spędzić razem i obejrzeć np. jakiś dobry film. Dlatego przygotowałam dla Was zestawienie filmowych propozycji właśnie na tę okazję.

 
1. KEVIN SAM GDZIEKOLWIEK

 
Zacznę od klasyki. Chyba nikomu nie trzeba przypominać, że święta bez Kevina to nie święta. Nieważne czy sam w domu czy w Nowym Jorku, ważne, że bawi co roku tak samo. Bywa, że niektórzy mają dość Kevina. Łatwo przedawkować. Wtedy zalecam rok odwyku i już w kolejne święta ponownie można cieszyć się z wycisku jaki sprytny chłopiec daje parze bandziorów.


2. TO WŁAŚNIE MIŁOŚĆ (Love actually, 2003)


Kolejna propozycja też Was zapewne nie zaskoczy. To mój ukochany świąteczny film. Ta pozycja stworzyła podwaliny do uniwersum z naszego podwórka – uwielbianych przez Polaków „Listów do M”. Seans „To właśnie miłość” jest wzruszający i uroczy, ale to słodycz do zniesienia - nie sprawi, że nas zemdli. Plejada gwiazd, muzyka i klimat są  iście świąteczne, a taniec Hugh Granta rozwala na łopatki. Pozycja obowiązkowa. Przypominam, bo znam takich, którzy nigdy w życiu tego filmu nie widzieli! (spokojnie już są wyrzuceni ze znajomych na fejsie).


3. HOLIDAY (The Holiday, 2006)
 

Co do tej produkcji mam mieszane uczucia. Czasem mnie roztkliwiał, a czasami irytował. Może zależało od dnia i nastawienia? Trzeba mieć jednak na uwadze, że jedną z głównych ról gra tu Jude Law. A wiadomo, że gdy spojrzę w jego niebieskie oczy - to od razu widzę gwiazdy, w tym także tę betlejemską. No i jest też wspaniała Kate Winslet, która już nieraz udowodniła swoją wielką klasę na ekranie. To ciepły film z pozytywnym przesłaniem, a na pewno trochę ciepełka przyda się w grudniowy wieczór (chyba, że mamy kominek, to już nie).


4. GWIEZDNE WOJNY któraś tam część



Jakoś tak się składa, że od niedawna grudzień kojarzyć nam się może także z premierą kolejnej części sagi Gwiezdnych Wojen. Myślę, że pójście do kina na ten film to wspaniała alternatywa dla całej rodziny. Zwłaszcza od kiedy filmy wychodzą pod szyldem Disneya, to już w ogóle stały się familijne. Oczywiście jeśli ktoś woli tradycyjne spędzanie czasu, to można sobie wspólnie powspominać poprzednie epizody w domowym zaciszu. Pełna dowolność. Ale w święta koniecznie Moc musi być z Nami. Im więcej Mocy tym lepiej.


5. W GŁOWIE SIĘ NIE MIEŚCI (Inside out, 2015)


Ta animacja rozbawi każdego siusiumajtka i wzruszy najtwardsze rekiny biznesu. Ja sama spłakałam się na tej bajce jak bóbr. A wiadomo przecież, że płaczę tylko podczas krojenia cebul;). I być może spowodowane jest to faktem, że film porusza niezwykle newralgiczne kwestie jak przemijanie życia, dorastanie i ciągłe zmiany, które nam towarzyszą. Jak to powiedział kiedyś ktoś mądry: „Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana”. Ja cały czas mam problem żeby się z tym pogodzić i to zaakceptować, ale im szybciej tym lepiej. Oprócz melancholijnego wydźwięku, „W głowie się nie mieści” sprawi Wam na pewno tyle frajdy i uśmiechu, że głowa rzeczywiście będzie za mała


6. RATUJĄC PANA BANKSA (Saving Mr. Banks, 2013)


Jeden z krytyków opisał ten film jako mieszankę pragmatyzmu i marzycielstwa. Czy to nie kwintesencja naszych codziennych życiowych potyczek? Ile razy musieliśmy zejść na ziemię po chwili bujania w obłokach? Domyślam się, że sporo. Dupsko zawsze boli, ale chyba jednak warto marzyć. Nie wiem, ja jeszcze czasem próbuję, chociaż już coraz bardziej nieśmiało. Dla tych, którzy pragną znów uwierzyć w siłę wyobraźni – polecam uratować Pana Banksa. Cudownie gorzka Emma Thompson i obrzydliwie pretensjonalny Tom Hanks. Plus Colin Farrell jako bonus w świecie jak z baśni o baśni.


7. MILCZENIE (Silence, 2016)


Większość pozycji na tej świątecznej liście to bardzo miłe, familijne obrazy, które pozwolą zapomnieć nam choć na chwilę o troskach i na nową rozpalą skamieniałe serca. Ale pamiętajmy, że święta mogą być też czasem zadumy i zatrzymania się w szaleńczym biegu. Ja często rozmyślam o sprawach mniej i bardziej istotnych, więc mi z pewnością już to niepotrzebne, ale wiem, że istnieją tacy co za dużo się zastanawiać nie lubią. A gdyby tak na przykład porozmyślać o kwestiach religijnych? To bądź co bądź może być kluczowe dla naszego późniejszego być albo nie być. Pomóc nam w tym może pieczołowicie przygotowane dziecko wielkiego Martina Scorsese – „Milczenie”. Moją recenzję na temat tego obrazu znajdziecie klikając w poniższy link - do czego serdecznie zachęcam. A jak Wam się nie chce czytać to po prostu obejrzyjcie film.

8. MIKOŁAJEK (Le Petit Nicolas, 2009) 


Jako, że mój młodszy brat ma na imię Mikołaj, to za jego dzieciństwa seria książek o tym małym urwisie była obowiązkowa. Pamiętam też jak razem wybraliśmy się na seans „Mikołajka” i roześmiani wyszliśmy z kina. Francuski humor jest specyficzny, i nie do wszystkich trafia – zdaję sobie sprawę z tego, że może czasem dorośli pośmieją się częściej niż ich milusińscy. Ale uważam, że to naprawdę uroczy film i może dostarczyć sporo pozytywnej energii.

 
9. KRAINA LODU (Frozen, 2013)


Musiałam wspomnieć o tej animacji, bo ma rzeszę zwolenników. A już za rok druga część trafi do kin, więc wtedy to dopiero będzie szaleństwo! To raczej propozycja dla dziewczynek, bo jest dużo śpiewania. Bardzo dużo śpiewają, naprawdę. Dużo. No i są księżniczki, więc podejrzewam, że film bardziej się spodoba 12-letniej dziewczynce, niż 15-letniemu chłopcu, ale kto wie? Teraz takie czasy, że wszystko dla wszystkich i nic nam do tego. Jest też śnieg, bałwan, renifer i dużo lodu (bo to kraina lodu), więc jak w tym roku znów nie będzie białych świąt za oknem, to chociaż na ekranie telewizora będą. A co!


10. JACK FROST (1998)



To dosyć stary film, ale może Wy również go pamiętacie? Ja lubiłam go oglądać w dzieciństwie. Niestety dawno już go nie widziałam, więc nie wiem jaki byłby mój dzisiejszy odbiór. Pewnie jest kiczowaty, ale pamiętam, że zawsze bardzo mnie wzruszał. Michel Keaton był taki przystojny, a bałwan taki pocieszny. Chcę go mimo wszystko Wam polecić, bo darzę tę produkcję pewną dozą nostalgii i może dzięki temu ktoś z Was też przypomni sobie o tym zimowym wyciskaczu łez, a ktoś odkryje go zupełnie od nowa.

To by było na tyle Kochani! Życzę Wam Wesołych Świąt jak z najpiękniejszego filmu :) 

2 komentarze:

  1. Uwielbiam te świąteczne tytuły i wiem również, że oglądanie ich w inną porę roku nie ma takiego uroku. Dodałabym tutaj Ekspres Polarny i Opowieść wigilijną.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Filmowe migawki , Blogger