Wołyń - Nienawiść w zwierzęcej postaci
Oglądając „Wołyń” większość z nas
pomyśli pewnie – ale jak to możliwe? Że tak człowiek człowiekowi? Brat bratu?
Mąż żonie? Sąsiad sąsiadowi? Średniowieczne metody w XX wieku. Nie mieści się w
głowie – a jednak. W ludziach siedzą demony. Nienawiść była, jest i będzie. Czasem
wystarczy malutka iskierka, by ten gniew w człowieku rozpalić. Chyba nadal nie
zdajemy sobie sprawy jak blisko jest od niechęci do prawdziwej nienawiści. Historia
nie raz, nie dwa nam to udowodniła, a i w dzisiejszych czasach łatwo zauważyć,
że tylko cienka granica dzieli patriotyzm od nacjonalizmu w najokrutniejszej
postaci.
Wiele recenzji tego filmu, które
przeczytałam, skupiały się i analizowały zaistniałą rzeź, a nie sam produkt
filmowy. I trudno się dziwić, bo jak tu mówić o wykorzystanym montażu czy
świetle, kiedy na ekranie widzimy ludzi zabijanych gorzej niż zwierzęta. Ciężko
jest oceniać obrazy mówiące o tak ważnych i tak ciężkich historycznych wydarzeniach.
Bo przecież powiedzieć, że film był słaby to prawie tak jakby nie oddać czci i
szacunku ofiarom tych makabrycznych zdarzeń. Na szczęście „Wołyń” słaby nie
jest, ale nie jest też na tyle wybitny, by nazywać go arcydziełem i to tylko
przez wzgląd na temat jaki podejmuje.
Przez większość seansu, akcja płynie bardzo powoli. Narracja mimo, że opowiadana z perspektywy córki polskich chłopów - Zosi, traktowana jest tu bardzo ogólnie, zbiorowo. Oddaje całokształt życia jakie toczy się na Kresach. Mieszankę kultur, religii, obyczajów. I to udało się Smarzowskiemu znakomicie. Mogliśmy przez chwilę poczuć jak niezwykła była to kraina. Jak Ci różnorodni ludzie: Polacy, Żydzi, Ukraińcy żyli obok siebie, a jednak osobno. Niestety przez ten zabieg, ucierpiało też moje przywiązanie i utożsamianie się z bohaterami. Kolejni ludzie ginęli, a ja nie potrafiłam tego odpowiednio przeżyć, ciężko było mi uronić łzę. A przecież po takiej dawce bestialstwa i śmierci powinnam być emocjonalnie rozwalona. Trochę mi jednak tego przywiązania zabrakło. Widziałam leżące nagie ciała, poobcinane głowy, i poobdzierane ze skóry kończyny, ale nie dane mi było poznać tych ludzi na ekranie, by ich śmierć mogła mnie dotknąć do samych trzewi.
Przez większość seansu, akcja płynie bardzo powoli. Narracja mimo, że opowiadana z perspektywy córki polskich chłopów - Zosi, traktowana jest tu bardzo ogólnie, zbiorowo. Oddaje całokształt życia jakie toczy się na Kresach. Mieszankę kultur, religii, obyczajów. I to udało się Smarzowskiemu znakomicie. Mogliśmy przez chwilę poczuć jak niezwykła była to kraina. Jak Ci różnorodni ludzie: Polacy, Żydzi, Ukraińcy żyli obok siebie, a jednak osobno. Niestety przez ten zabieg, ucierpiało też moje przywiązanie i utożsamianie się z bohaterami. Kolejni ludzie ginęli, a ja nie potrafiłam tego odpowiednio przeżyć, ciężko było mi uronić łzę. A przecież po takiej dawce bestialstwa i śmierci powinnam być emocjonalnie rozwalona. Trochę mi jednak tego przywiązania zabrakło. Widziałam leżące nagie ciała, poobcinane głowy, i poobdzierane ze skóry kończyny, ale nie dane mi było poznać tych ludzi na ekranie, by ich śmierć mogła mnie dotknąć do samych trzewi.
Nie wiem czy wybór debiutantki
Michaliny Łabacz do roli Zosi był udanym pomysłem. Pewnie taki był zamysł
reżysera, by dziewczyna była cały czas gdzieś obok, by nie do końca dała się
poznać, by jej miłosne uniesienia nie przysłoniły meritum sprawy. Ale ja jej
nawet nie polubiłam. Już większe wrażenie zrobił na mnie Arkadiusz Jakubik w
roli Skiby i inne postaci z dalszego planu jak choćby jego siostra czy dzieci. Sam
montaż i ciągłe przeskakiwanie w miejscu i czasie też nie pomagało mi zostać w
tej historii. Natomiast scenografię, kostiumy, zdjęcia i muzykę zaliczam jak najbardziej
na plus tej produkcji. Również wykorzystanie oryginalnych dialektów jakimi dane narodowości się posługiwały są jej wielką zaletą.
Tak jak wielu powtarza: jest to
film ważny i potrzebny - z tym się zgodzę. Należy przypominać takie historie z nadzieją, że mogą być jakąkolwiek przestrogą dla nowych pokoleń. Ale jest to
też film, który najprawdopodobniej będzie się w stanie obejrzeć tylko jeden raz.
Ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz