KAMPER - Oczekiwania = Rozczarowania
Któż z nas nie marzy o wielkiej miłości? Albo nawet nie o
takiej wielkiej, ale o normalnej, zwyczajnej, byle tylko prawdziwej i szczerej.
Któż z nas nie chciałby mieć kogoś takiego, kto zaakceptuje go z całym
dobrodziejstwem inwentarza, kto potrzyma za rękę i rozbawi do łez? Towarzysza,
który zrozumie bez słów, będzie dzielił wszelkie troski i radości. Tak wiem
– banał, jednak bez wątpienia ponadczasowy. Wielu na taką miłość nadal czeka,
niektórzy właśnie ją przeżywają, a jeszcze inni mają taką już za sobą.. Czasem
bowiem miłość nie wystarcza w zderzeniu z oczekiwaniami naszej drugiej połówki.
Niekoniecznie muszą być to oczekiwania zbyt wygórowane lub niedorzeczne, po prostu inne. Inne od naszych. I wtedy możemy
spowodować lawinę: krzyków, kłótni, wzajemnych wyrzutów, zdrad, zadawania
kolejnych ran i ciosów.
W mojej ocenie właśnie o tym jest najnowszy film Łukasza Grzegorzka.
To swoista analiza związku, pokazana na zasadzie niedopowiedzeń, domysłów. Młodzi
małżonkowie staną na
rozdrożu i będą musieli zdecydować, czy w dalszą drogę pójdą razem czy osobno. Jeśli spodziewacie się dramatów i rzucania talerzami – rozczarujecie się. Nie ma tutaj tego zbyt wiele. Są za to piękne, intymne kadry; zmysłowo i ze smakiem zainscenizowane sceny. Ujęcia czasem bywają długie, ale po to abyśmy zdążyli wgryźć się w umysły naszych bohaterów. Są też znakomicie zagrane emocje. Aktorzy młodego pokolenia, Marta Nieradkiewicz i Piotr Żurawski, wspięli się na wyżyny swoich aktorskich umiejętności. Wierzę im w każde słowo, a na ich twarzach widzę całą paletę uczuć. Każdą postać w tym obrazie da się lubić, każda jest jakaś, czuje się między nimi chemię. Dialogi zostały sprawnie napisane. Tak naprawdę cały film jest na nich oparty, więc to istotne by wymiana zdań była naturalna, nienachalna, ale jednocześnie ciekawa i niebanalna. Całość okraszona jest dużą dawką dobrego humoru, czasem z przekraczaniem konwencji w postaci wplatania komentarzy Dariusza Szpakowskiego, czy też parodii kulinarnych programów rozrywkowych. Na deser jeszcze świetna ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Czarnego HIFI.
rozdrożu i będą musieli zdecydować, czy w dalszą drogę pójdą razem czy osobno. Jeśli spodziewacie się dramatów i rzucania talerzami – rozczarujecie się. Nie ma tutaj tego zbyt wiele. Są za to piękne, intymne kadry; zmysłowo i ze smakiem zainscenizowane sceny. Ujęcia czasem bywają długie, ale po to abyśmy zdążyli wgryźć się w umysły naszych bohaterów. Są też znakomicie zagrane emocje. Aktorzy młodego pokolenia, Marta Nieradkiewicz i Piotr Żurawski, wspięli się na wyżyny swoich aktorskich umiejętności. Wierzę im w każde słowo, a na ich twarzach widzę całą paletę uczuć. Każdą postać w tym obrazie da się lubić, każda jest jakaś, czuje się między nimi chemię. Dialogi zostały sprawnie napisane. Tak naprawdę cały film jest na nich oparty, więc to istotne by wymiana zdań była naturalna, nienachalna, ale jednocześnie ciekawa i niebanalna. Całość okraszona jest dużą dawką dobrego humoru, czasem z przekraczaniem konwencji w postaci wplatania komentarzy Dariusza Szpakowskiego, czy też parodii kulinarnych programów rozrywkowych. Na deser jeszcze świetna ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Czarnego HIFI.
Zastanawiałam się przez chwilę dlaczego twórcy zdecydowali
się na owy tytuł filmu – „Kamper”. Nasz główny bohater Mati jest testerem gier
komputerowych i ma właśnie taką ksywkę. To określenie zarezerwowane dla gracza, który kryje się
siedząc w jednym miejscu i czeka, aż wróg sam do niego podejdzie, zaatakuje. I rzeczywiście,
widzimy jedną scenę, gdzie nasz protagonista grając w grę, dokładnie tak się zachowuje. Może
postępuje podobnie w realnym życiu? Ale tytuł możemy odnieść także do jego
partnerki - Mani, która chcąc spełnić swoje gastronomiczne marzenia kupuje starego kampera. „Ucieleśnia”
on jej ambicje, chęć rozwoju i zrobienia kolejnego kroku naprzód. Dla obojga
małżonków słowo to nabiera więc innego znaczenia. Jedynym minusikiem było moim zdaniem poświęcenie za mało czasu ekranowego żeńskiej stronie konfliktu. Wyraźnie skupiono się na męskim punkcie widzenia. Przez to nie mogłam w pełni zrozumieć przesłanek bohaterki, motywacji jej działań. Ale może taki właśnie był zamysł reżysera-debiutanta? Aby pokazać relację widzianą oczami tylko jednego z partnerów. To musicie ocenić sami.
OCENA 8/10
"Zaakceptuje go z całym dobrodziejstwem inwentarza" <3
OdpowiedzUsuńLinkuj do trailerów w recenzji ubogaci to zawsze treść :)
OdpowiedzUsuńDobrze, dziękuję za radę:D rozumiem, że wolisz obrazki i filmiki zamiast czytać tyle tekstu :P
Usuń