Captain Fantastic i Hunt for the Wilderpeople - Dajmy upust dzikiej naturze
CAPTAIN FANTASTIC
„Captain Fantastic” możemy właśnie oglądać na ekranach polskich
kin. Na pewno przyczyniła się do tego oscarowa nominacja dla odtwórcy
tytułowej roli - Viggo Mortensena. Za reżyserię jak i scenariusz odpowiada Matt Ross,
który jak dotąd bardziej znany był z ról aktorskich. I w nowej odsłonie poradził sobie całkiem
nieźle. Stworzył film unikatowy i z pewnością czuć w nim jego własny styl.
Zdjęcia otaczającej przyrody są imponujące, a ciepłe światło w tle i
klimatyczna muzyka wprawiają widza w błogi nastrój. Jest dużo śmiechu i
komicznych sytuacji, chociaż ten obraz wcale nie jest typową komedią.
Ojciec
wraz z sześciorgiem dzieci mieszka gdzieś na totalnym odludziu i próbuje
trzymać je z dala od zepsutego, kapitalistycznego świata. Uczy swoje pociechy
jak zabić zwierzynę i jak obedrzeć ją ze skóry. Dzieci są bardzo mądre mimo, że
nie chodzą do szkoły. Mówią w kilku językach, a historię i literaturę USA mają
w małym palcu. Nie wiedzą za to co to Coca-Cola, nie potrafią grać na Xboxie i zachować się przy innych („normalnych”) ludziach. Widać, że rodzina jest
zadowolona ze swojego życia, bardzo się kocha i trzyma się razem, ale czy ten
styl życia, który narzucił im ojciec na pewno jest dla nich najlepszy?
-------------------------
HUNT FOR THE WILDERPEOPLE
„Hunt for the Wilderpeople” to dzieło nowozelandzkiego reżysera
- Taika Waititi. Jest on jednym z najoryginalniejszych młodych twórców,
z głową pełną pomysłów i z niesamowicie absurdalnym poczuciem humoru. Bardzo
ciekawym filmem był „Boy”, a czymś co wprawia w doskonały nastrój – „Co robimy
w ukryciu” (bardzo polecam!). W obu produkcjach zagrał również pierwszoplanowe
role. W swoim najnowszym filmie pozostał jednak tylko za kamerą.
Początek „Hunt
for the Wilderpeople” jest świetny. Cudowna praca kamery, zdjęcia,
wspaniałe muzyczne kompozycje w tle i dialogi, od których na zmianę pękamy ze
śmiechu i czujemy łzę wzruszenia w oku (lub w oczach - zależy jak kto jest
wrażliwy w środku). Bohaterowie są istnymi świrami. Prym wiedzie zbuntowany
chłopak o większych gabarytach, miłośnik hip-hopu. Przygarnięty przez kolejną
rodzinę zastępczą chyba nie wyobraża sobie jaka przygoda czeka go tym razem.
Towarzyszem jego tułaczki w dziczy będzie przybrany wujek grany przez
wspaniałego Sama Neilla. Tych dwóch stworzy nietuzinkowy duet, który razem
stawi czoło każdemu przeciwnikowi (mimo, że sami też nieźle działają sobie na
nerwy). Jeśli macie ochotę na jazdę bez trzymanki to koniecznie sięgnijcie po
tę pozycję.
Podsumowując to dwa, dobre filmy, które są wyprawą w kawałek
innego, bardziej dzikiego świata. Jeśli chcecie obejrzeć coś mniej szablonowego
niż kolejna komedia romantyczna lub blockbuster z superbohaterami w rolach
głównych to zachęcam Was do sięgnięcia po którąś z tych produkcji.
Nie słyszałam o tych filmach, ale zaciekawiła mnie recenzja. Moim chłopakom z pewnością się spodobają :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuń"Captain Fantastic" jest absolutnie cudowny! O tym drugim filmie wcześniej nie słyszałam, ale Taika mnie przekonuje ;) "Co robimy w ukryciu" to była prawdziwa perełka.
OdpowiedzUsuń